sobota, 3 października 2015

fragment5



CHWILA ZDERZENIA Z PASKUDNĄ RZECZYWISTOŚCIĄ

- Chcesz wiedzieć czym jest Alghyzz’Dolm? – zapytał Horletan abn Nabis z nerwowym grymasem czymś w rodzaju uśmiechu, będący uśmierzającym środkiem na bezsilny ból i strach palący go od środka. – Odebrane rodziny, odebrane ambicje, odebrana wola, ale wciąż podjudzana świadomość przeżycia. Bestialska metoda, gdy ofiarujesz nadzieję na dalszy byt, lecz w rzeczywistości jak zwierzę szczytujesz, gdy on traci ostatnie tchnienie, jak ostatni raz jego ciało okrąża krew, by potem go wymienić jak stare wytarte sandały. Niewolnicy jak orszak żywych trupów, żadnego oporu, wrzasku i płaczu... Kolumna czarnych, białych i śniadych ludzi wciąż z martwą obojętnością idzie w wyznaczony rytm wznosić dla diabłów przeklęte budowle na cześć i chwałę imienia tej, pod którą wszyscy właściciele jak zwłoki posłuszni uginają się pod jej słowem jak palmy złowrogim wiatrom. Nie patrz się za siebie, nie patrz na to jak twoje dziecko umiera pod litościwą stopą kańczuga, ty masz widzieć tylko stertę kamieni, którą trzeba poukładać, na tym polega twoje życie. To twoja wina, że cierpią twoi najbliżsi i jedyne co możesz zrobić to... Budować coraz lepiej i lepiej. Słońce wypala w skórze bolesne ślady jak gorąca podkowa, które potem rozcinane krwiście zostają przez troki... Tak – westchnął, otarł łzy, trzęsącą się z gniewu ręką przez kilkuletnią rosnącą nienawiść.
Usiadł przy stole. Otworzył swój dziennik i wpisał to co powiedział, a czego uczynić nie mógł poza strefą swego domostwa. A jutro znów musi jechać konwojem po dostawę niewolników, by mógł przeżyć w finansowym spokoju wyzbytym z represji związanymi z podejrzeniami posiadania poglądów grożącym mentalnej stabilności całego Imperium Wielkiego Un’a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz